Kolejna sprawa, rozdział 43, tak jak wspominałam wcześniej, jest już w sumie gotowy, ale zostało mi parę mniejszych i większych poprawek. Nie jestem w stanie teraz ocenić ile mi zajmą, a nie chcę znów czegoś obiecać i nawalić, więc mówię po prostu: nie wiem, kiedy go opublikuję, ale na pewno nie każę Wam czekać następnych pięciu miesięcy :P
Dzięki, że mimo wszystko nadal ze mną jesteście ;)
Dziękuję także rehab-e za nominację do Liebster Award. Odpowiedzi zamieszczę jakoś na dniach.
***
- To nieco obrzydliwe, nie sądzisz?
- W takim razie powiedz mi, proszę, cóż innego mogłem
zrobić.
- Niech no pomyślę… ach tak, mam, punkt pierwszy: zachować
większą delikatność?
- Och, może podłożyć jeszcze poduszeczkę, aby nie potłukła
się szanowna dociekliwa główka? Mówiliśmy już o tym, pamiętasz?
- Co by tu dalej… no tak, działanie pod wpływem impulsu, bez
uprzedniej kalkulacji, również wydaje mi się…
- Serio, będziemy to znów wałkować? A może to pamięć jednak
szwankuje?
- …co najmniej niestosowne, a już z pewnością ryzykowne.
Porywać aurorkę…
- Ja rozumiem, wiek i te sprawy, ale naprawdę musimy
zaczynać od początku?
- …a do tego czynnego członka Zakonu Feniksa…
- Doprawdy, możesz przestać.
- …nie wspominając nawet o tak maleńkim szczególe, że to
moja…
- Dość! Wybacz, moja droga, ale nie mam najmniejszego
zamiaru wysłuchiwać tego po raz kolejny. Wytłumaczyliśmy już sobie, że smarkula
sama się o to prosiła!
- Wstrzymaj język, chłopcze, mówisz o mojej córce.
- Mamo?
Andromeda Tonks westchnęła i przywołała na twarz wyuczony
przez lata uśmiech, po czym odwróciła się od swego rozmówcy i podeszła do
łóżka, na którym spoczywała jej oszołomiona córka. Przysiadła na skraju
posłania i pogłaskała dziewczynę po policzku, a następnie rzekła surowym tonem:
- Nareszcie się obudziłaś, moja panno. Ganiłam właśnie
Alexandra za jego grubiaństwo.
- Co…? – Tonks mrugała zawzięcie, wpatrując się w matkę nie
całkiem przytomnym jeszcze wzrokiem. – Gdzie ja jestem? Co się stało?
- Ten gbur cię oszołomił, skarbie. Nie chciałabym się
wtrącać, ale mogłabyś staranniej dobierać sobie partnerów.
- Wypraszam sobie – warknął Morvant, pojawiając się
natychmiast przy łóżku. – Nie będziesz…
- Zamilcz, chłopcze – przerwała mu kobieta, prostując się z
godnością. – Dość już narozrabiałeś.
- Ja? Byłoby miło, gdybyś zechciała w końcu zwrócić uwagę na
okoliczności, przez które doszło do tego incydentu!
- Ależ doskonale o nich pamiętam.
- Jak na razie niewiele na to wskazuje, choć to najwyższa
pora, aby zwrócić uwagę na swe jedyne dziecko, nieprawdaż?
- Śmiesz mi insynuować, że jestem złą matką?
- Ja nic nie insynuuję, to czysta…
- Przestańcie!
Tonks uniosła się nieznacznie na poduszkach i chwyciła się
za głowę, spoglądając ze zdezorientowaniem na Andromedę i Alexandra. Wodziła
oczami od matki do kochanka, jakby nie mogąc się zdecydować na kim skupić
wzrok, lecz ostatecznie wybrała rodzicielkę.
- Co tu się dzieje?
- Pozwól, że wytłumaczymy ci to później, kiedy wydobrzejesz.
- Chcę wiedzieć teraz.
- Skarbie, uwierz, tak będzie lepiej. Zaklęcie, którym
uraczył cię ten impertynent, okazało się dość silne, więc…
- Chcę wiedzieć teraz!
- Kochanie, proszę, nie podnoś głosu i uspokój się.
- Nie! – krzyknęła Tonks. – Przestań mieszać mi w głowie i
choć raz powiedz wprost co się wydarzyło! Natychmiast chcę się dowiedzieć
dlaczego ty – wskazała palcem Alexandra – walnąłeś we mnie zaklęciem, a ty –
tym razem wskazała Andromedę – opowiesz mi całą resztę. A potem wyjaśnicie mi
oboje skąd się tak dobrze znacie. I nie, nie próbujcie nawet zaprzeczać,
przecież widzę!
Andromeda zacisnęła usta i spojrzała wymownie na Morvanta,
który po chwili skinął nieznacznie głową i przysunął sobie krzesło. Pani Tonks
uśmiechnęła się do córki, wyjątkowo jak na nią łagodnie.
- To będzie długa historia, córeczko.
+++
- To jakiś koszmar… To niemożliwe… Tak, na pewno uderzyłam
się w głowę i mam halucynacje. Albo wyjątkowo pokręcony sen. Zaraz, jak to
było? Ach, tak, uszczypnę się, to z pewnością mnie obudzi… Auu!
- Nimfadoro, kochanie, narobisz sobie siniaków.
Tonks sapnęła cicho, podnosząc powoli wzrok i wpatrując się
z niedowierzaniem w uśmiechniętą Andromedę.
- Siniaków…? Niewiarygodne! – wrzasnęła. – Siedzicie tu
sobie najspokojniej w świecie i jak gdyby nigdy nic oznajmiacie mi, że matka,
moja własna rodzona matka, którą przez całe życie miałam za bohaterkę, tak
naprawdę jest zakłamaną zdzirą!
- Tonks!
- Zamknij się, Alex! Nie masz najmniejszego prawa mnie
upominać, ty pokręcony, służalczy dupku! Na czym to ja… a, wiem! Jak mogłaś?
Jak mogłaś zrobić to wszystko mnie, ojcu, Zakonowi Feniksa? Ufałam ci, oni ci
ufali, wierzyli w ciebie, a ty przez cały ten czas grałaś kogoś, kim nie
jesteś! Szpiegowałaś nas, do cholery! A zresztą chrzanić Zakon! Co ze mną i
ojcem?! Po co za niego wyszłaś, skoro tak naprawdę nigdy nie zostałaś wydziedziczona?
Narcyza i Bellatriks są pewnie z ciebie dumne! Nie, nie odpowiadaj, nie mam
ochoty cię słuchać. I nie nazywaj mnie Nimfadorą!
Andromeda otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, lecz Tonks
nie dopuściła jej do słowa, kierując swą uwagę na Morvanta.
- I ty! Ty obłudny, popieprzony zdrajco! Ty paskudny,
wstrętny hipokryto, śmiesz jeszcze zachowywać się tak, jakby nic się nie
wydarzyło?! Jesteś cholernym śmierciożercą! Miotnąłeś we mnie klątwą! Cud, że
jeszcze żyję, ale to pewnie zawdzięczam wyłącznie śmierciożerczej mamusi, co? Wiedziałam,
że jesteś aroganckim dupkiem, o tak, nie miałam złudzeń co do tego, że się
zmienisz, akceptowałam twoje przerośnięte ego, przymykałam oczy na wszystkie
dziwactwa, ale w życiu nie przypuszczałabym, że okażesz się taką świnią! Jak
mogłeś mi to zrobić! No jak?! Ty zakłamany, zapatrzony w siebie palancie! I
pomyśleć, że ci ufałam, że mało brakowało, a… a… Chrzanić to, jesteście siebie
warci!
Tonks uderzyła z wściekłością o ramę łóżka i odwróciła się
plecami do matki i kochanka. Odtrąciła gwałtownie dłoń Andromedy, gdy ta
próbowała odgarnąć jej włosy i skuliła się, kryjąc twarz w poduszce. Jej
kolejne słowa były tak ciche, że ledwie je zrozumieli.
- Pewnie twoi kumple, śmierciożercy, mieli ubaw, że posuwasz
naiwną aurorkę, co?
- Tonks, to nie…
- Wyjdźcie.
- Słyszysz, Morvant, wyjdź. Kochanie, pozwól sobie…
- Powiedziałam wyjdźcie.
Oboje.
- Ale…
- WYNOŚCIE SIĘ!
Andromeda otworzyła usta, lecz Alexander powstrzymał ją
przed wypowiedzeniem kolejnych słów. Pani Tonks westchnęła więc tylko ciężko i
pokiwała głową, chociaż jej córka nie mogła tego zobaczyć.
- Jak sobie życzysz. Chodźmy, Alexandrze.
- Wrócimy – szepnął Morvant. – Wiem, że nic tu po nas,
jeszcze nie teraz, ale liczę na to, że później porozmawiamy.
- Jeszcze nie teraz? – Tonks zaśmiała się gorzko. – Ani
teraz, ani później. Nie chcę widzieć was nigdy więcej.
Andromeda nie skomentowała tego, podchodząc w milczeniu do
drzwi, lecz zatrzymała się z ręką na klamce i zerknęła na rozgoryczoną
jedynaczkę.
- Szanuję i rozumiem twoją decyzję, Nimfadoro, ale mimo
wszystko nie powinnaś być sama. Przyślemy tu twoich przyjaciół.
- Przyjaciół? – Tonks poderwała natychmiast głowę,
wytrzeszczając oczy. – Jakich przyjaciół?! Do diabła, nie ważcie się nikogo
porywać!
- Nie mieliśmy takiego zamiaru, skarbie. Panowie Lupin,
William i Charles Weasley oraz narzeczona pana Williama, panna Delacour, są
tutaj i podejrzewam, że chętnie dotrzymają ci towarzystwa.
- Że co?!
- Spokojnie, skarbie, zaraz zostaną poinformowani, że
pragniesz z nimi porozmawiać.
Andromeda uśmiechnęła się smutno do skamieniałej z wrażenia
córki i popchnęła delikatnie stojącego w przejściu Morvanta. Byli już w połowie
korytarza, gdy do ich uszu dotarł przeraźliwy, wściekły, pełen goryczy wrzask i
głuche łupnięcie, po którym pani Tonks posłała Alexandrowi wymowne spojrzenie.
- Wybrałeś genialną porę na narobienie bałaganu, doprawdy.
+++
- O, jasna cholera.
Theo zerwał się z krzesła jak oparzony i odruchowo, sam
dokładnie nie zdając sobie sprawy z tego, co tak właściwie robi, sięgnął po
różdżkę. W tej samej chwili przeklął po raz kolejny, przypominając sobie, że
przecież mu ją odebrano. Skarcił się także za nagły, irracjonalny wybuch
paniki, jednakże scenariusz, który chłopak ułożył w swojej głowie specjalnie na
ten wieczór, z całą pewnością nie zakładał nagłego przebudzenia Harry’ego.
„Zupełnie jak w bajce”, przemknęło mu przez myśl, kiedy odrobinę ochłonął. W
zasadzie, gdyby nie okoliczności, uznałby to za całkiem zabawne. Odetchnął
głęboko, raz i drugi, po czym zdobył się na mały uśmiech i spojrzał ponownie na
przyjaciela.
- No hej.
Ledwo słowa opuściły usta Theo, chłopak po raz kolejny miał
ochotę najzwyczajniej w świecie sobie przyłożyć. Doprawdy, najlepszy przyjaciel
budzi się ze śpiączki po tylu tygodniach, a on ma mu do powiedzenia jedynie
„hej”? Co się z nim dzisiaj dzieje? Zerknął niepewnie na Harry’ego i już
otwierał usta, lecz zamarł, gdy dotarł do niego pewien szczegół. Harry nie
zwracał na niego najmniejszej uwagi. Nie zareagował na nic, co Theo zrobił. Zdawałoby się wręcz, że w ogóle go nie dostrzega. Wpatrywał się
uparcie przed siebie, jego twarz pozbawiona była jakiegokolwiek wyrazu, a ciało
absolutnie nieruchome i, jeśli Theo miał być ze sobą szczery, zaczynało go to
odrobinę przerażać. To wydawało się po prostu nienaturalne. Na domiar złego do
Notta powrócił niepokój związany z wcześniejszym wyznaniem, ponieważ, tak na
dobrą sprawę, nie miał zielonego pojęcia ile Harry mógł usłyszeć. Zaczynał
żałować, że tak bardzo się odsłonił, choć z drugiej strony znacznie mu ulżyło.
Obawiał się reakcji przyjaciela i pragnął odwlec moment sądu, jednocześnie
czując jednak przemożne pragnienie przerwania tej upiornej ciszy. Może lepiej
mieć to już za sobą? Postanowił zaryzykować, wychodząc z założenia, że gorzej i
tak być nie mogło.
- Harry?
Najwyraźniej jednak mogło, o czym Theo się przekonał, gdy
Potter w końcu na niego spojrzał. Miał wrażenie, że jego serce zatrzymało się w
momencie, w którym spotkało się z niepokojącą, tak dobrze mu przecież znaną,
lecz zupełnie obcą teraz zielenią.
Iskrzący, pałający niepojętym blaskiem, tak bardzo żywy,
żywy i intensywny, a jednocześnie tak bardzo pusty i odległy. To nie był wzrok,
który Nott zapamiętał. Brakowało czegoś istotnego, czegoś, co kochał całym
sercem. Nie chciał tego, ale nie mógł nic poradzić na dreszcze, które przeszyły
jego ciało, kiedy ich oczy się spotkały. Cała radość gdzieś się ulotniła, serce
przystanęło na moment, lecz mimo to przełknął ból i uśmiechnął się ciepło, jak
zawsze. Spróbował odegnać zimny, kłujący lęk, gdy Potter patrzył na niego
bez słowa, bez jednego nawet mrugnięcia. Theo miał wrażenie, że lód kryjący się
za tą niesamowitą zielenią przenika go na wylot i nie potrafił powstrzymać
uczucia ulgi, kiedy Harry, po niekończącej się, strasznej chwili, odwrócił
wzrok. Co najdziwniejsze, niemalże natychmiast Notta opuściło poczucie
zagrożenia.
Tymczasem Harry powrócił do wpatrywania się przed siebie,
ale tym razem na obliczu chłopaka nareszcie pojawiły się jakieś emocje. I wtedy
właśnie Theo poczuł, jak pęka mu serce. Zrozumiał. Uświadomił sobie, że nic, co
powiedział Harry’emu, nie miało tak naprawdę żadnego znaczenia, bo Harry nigdy
nie spojrzy na niego w taki sposób. Zniknął gdzieś strach, żołądek zacisnął się
w supeł, oczy wyrażały nie więcej, niż pustą rezygnację, gdy przełknął ciężko i
odwrócił się w stronę drzwi, wiedząc już, kogo tam ujrzy. Dokładnie tak jak się
spodziewał, w progu sypialni stał Czarny Pan. Patrzył na Pottera, ignorując
całkowicie obecność Theodore’a, a na jego ustach igrał niebezpieczny uśmiech.
Najgorsze było jednak to, że kiedy Nott zerknął znów na Harry’ego, zrozumiał
coś jeszcze. Nic nie miało być już takie jak wcześniej. Wraz z przebudzeniem Pottera
nadejść miały zmiany, ponieważ chłopak nie powiedział nic, co Theo uznać mógłby
za adekwatne, czy przewidywalne. Żadnego „co się stało”, „gdzie ja jestem”, nic
z tych rzeczy. Harry, nie odrywając wzroku od Voldemorta, usiadł powoli i
uśmiechnął się takim samym złowrogim uśmiechem, pytając tylko:
- Gdzie jest Marco?
oh, nareszcie! to niewiarygodne, że tyle kazałaś nam czekać xDD
OdpowiedzUsuńale opłacało się, bo rozdział jest naprawdę świetny, choć Harry chyba zaczyna mnie przerażać...i jeśli on też zacznie torturować Marco to chyba zacznę płakać ;c
mam nadzieję, że kolejna notka ukaże się troszkę szybciej ;p
czekam i pozdrawiam ;*
Warto było czekać tyle czasu na nowy rozdział ^w^ Mam nadzieję że następny będzie już nie długo ;W; Bo zżera mnie ciekawość co dalej... I jeszcze to dziwne zachowanie Harrego... o___o
OdpowiedzUsuńno cóż, cierpliwość popłaca ;) rzeczywiście, naszą cierpliwość wystawiłaś na dość poważną próbę, ale myślę, że chyba nikt nie odpuści sobie czytania tak dobrego bloga. Wydaje mi się, że naprawdę przysporzyło ci sporo trudności napisanie tego rozdziału. Nie dziwię ci się, bo myślę, że na pewno był to ciężki moment historii do napisania, zwłaszcza kiedy kolejny rozdział już jest po części gotowy, a utknie się w takim kluczowym miejscu.
OdpowiedzUsuńMasz powalający styl pisania! Ciężko czytało mi się ten rozdział, liczyłam szczerze na o wiele więcej, ale ten twój styl wynagradza wszystko :D
Szkoda jedynie, że rozdział jest tak krótki i to główne zastrzeżenie, jakie miałam po przeczytaniu, głównie też dlatego, że wyczekiwałam z niecierpliwością na coś bardzo długiego.
Nie lubię jakoś Tonks i Notta w twoim opowiadaniu, nie obraź się ;) nie przypadły mi ich postacie po prostu do gustu.
Mam nadzieję również, iż skupisz się znów nieco na postaci Harry'ego i Voldemorta, zwłaszcza, że Potter się wreszcie wybudził.
Czekam na kolejny rozdział, wierzę, że nie każesz nam tym razem czekać zbyt długo ;)
dużo weny życzę ;)
K.
Ojejejejejejejej!!!
OdpowiedzUsuńNiesamowity!
Jak mogłaś nam to zrobić?!
Ale dobrze, że wróciłaś z czymś ;)
Nie mogę się doczekać co zrobisz z Marco, Harrym i Voldemortem ;p
Bardzo podoba mi się Ten Harry. Taki nie podobny do tego kanonicznego i wreszcie z charakterem <3
Kocham i życzę weny i czasu ;)
w głowie mam tylko "OBOŻEOBOŻEOBOŻE" :D po prostu ten rozdział rozwiał całą moją złość na Ciebie, nie mogę się doczekać kolejnego! wstawiaj jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńweny :*
Magnolia/Bezimienna...
OEEEEEEEEEAAAAAAAAAAAAAH! NOWY ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że się odezwałaś ;) Rozdział genialny, szkoda, że tak krótko. Końcówka jak zwykle rozbrajająca, zachęcająca po więcej. Czyżby Harry zamierzał znowu pokazać pazurki? Och, błagam, tak! Potti, brakowało nam ciebie...
Lubię Theo, jednak czytanie z jego perspektywy, lekko mi zgrzyta. To uwielbienie z jego strony jest przytłaczające, bo od razu nasuwa się myśl, czemu taki fajny Ślizgon musi mieć takiego pecha w miłości? Bo Harry przecież nie zrezygnuje z Voldemorta (w innym przypadku, Kathes rzuci się ze Sky Towera), a opisy jakie przytaczasz, nie świadczą, że Theo szybko zauroczy się w kimś innym.
Jeśli mam być szczera, byłam pewna, że zabiłaś Tonks. Nawet było mi z tego powodu trochę przykro, bo wyeliminowałaś przez to postać, którą całkiem ciekawie można było rozwinąć, a tu takie zaskoczenie :)
Chcę krwi. Dużo zakrwawionych, zmasakrowanych flaków. W ostatnim czasie czytałam za dużo pogodnych opowiadań ;)
A i nie przejmuj się tym, że nic ci się nie podoba. Każdy autor tak co jakiś czas ma, przejdziesz przez to, a potem znów będziesz siedzieć przed monitorem i mruczeć "ale ja jestem zajebista" ;)
No to pozdrawiam i do kolejnego rozdziału
Kathes
A i jeszcze jedno - Może uzupełnisz braki na ff.net? :) Z jakiegoś z dupy wziętego powodu mój telefon nie wyświetla twojego bloga (taa, zaawansowana technologia...). A poza tym głupio trochę tak urywać na 11 rozdziale, zwłaszcza że późniejsze rozdziały są takie dobre!
UsuńSerio, to naprawdę niezły fick, powinnaś go uzupełnić :)
Pozdrawiam
Kathes
....2 dni zajęło mi przeczytanie wszystkiego. Proszę weź dodaj nowy rozdział! Marco ;( Bardzo go polubiłam a co z Evanem? :(
OdpowiedzUsuńWeny
Hej . Ciesze się baaaardzo że wrócilaś ! ;) Rozdział całkiem ok , ciekawa jestem strasznie co stanie się z Harrym tzn z jego charakterem z w sumie :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na blog koleżanki i mój :)
http://kresczarnejmagii.blogspot.com/
życze dalszej weny <3
A jeszcze parę dni temu zaglądałam tu czy nie pojawiło się nic nowego, a teraz weszłam na pocztę i jaka niespodzianka, nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuństrasznie szybko mi się go czytało i z zawodem dobiegłam do jego końca, choć wolałabym jeszcze czytać i czytać :D
tak bardzo mnie ciekawi co będzie dalej, jak to wszystko się potoczy, a za razem szkoda mi Theo, bo jak sobie uświadomił, Harry nigdy nie spojrzy na niego jakby tego pragnął w głębi duszy.
Lubię takiego Pottera u Ciebie i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :D no i oczywiście co dalej z Marco xD
Pozdrawiam
Sylwia S.
Cześć :D tu Sylwia z bloga hp-i-azyl-czasu.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńInformuję, że w końcu zebrałam się, by założyć po długiej nieobecności obiecanego bloga, gdzie przedstawię swoją nową historię. Zainteresowanych zapraszam na :
history-written-of-heart.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
Witam witam ^^ Czekam na rozdzialik! :) Marco :(((
OdpowiedzUsuńWitam ^^ Kiedy rozdzialik następny? Już się nie potrafię doczekać *.*
OdpowiedzUsuńHej. W piątek mam ważne kolokwium, więc rozdziałem będę mogła się zająć dopiero po zaliczeniu. Nie sądzę, żeby zajęło mi to wiele czasu, no, chyba że wyskoczy mi coś pilnego.
UsuńDodaj nowy rozdział w tej chwili, albo ja i mój tasak znajdziem cię. I tak, wbrew pozorom przeżyjesz, bo kto inaczej napisze następne rozdziały?
OdpowiedzUsuńTwoje opowiedanie jest genialne, HP/TMR to mój ulubiony pairing, czekam z niecierliwością na następny rozdział. Serio.
Niech Wen będzie z tobą.
Jestem cichym czytelnikiem i właśnie w dniu dzisiejszym mnie złamałaś.
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadanie, jest takie inne od tych wszystkich, które czytałam. Bardzo mnie intrygujesz. Jestem ciekawa co stanie się z Marco i czy Harry przyłoży rękę do tego (tak, tak zakładam, że stanie mu się coś mrocznego z ich strony, nie wiem dlaczego ;p )
Pozdrawiam i czekamy z niecierpliwością.
No i mam nadzieję, że kolokwium poszło dobrze :)
Nessi
Brak słów za czas oczekiwania. Za treść masz u mnie kolejne ciasteczko :3
OdpowiedzUsuńHej! Żądam nowego rozdziału! Za to że musimy tak długo czekać powinny być kary 80 godzin prac społecznych, podczas których piszesz nowy rozdział. Proszee dodaj! Maja-Ewa
OdpowiedzUsuńJa też tak baaaardzo proszę o nowy rozdział! Już naprawdę nie mogę się doczekać ^^
OdpowiedzUsuńWDECH, WYDECH, WDECH, WYDECH.
OdpowiedzUsuńMUSZĘ USPOKOIĆ FEELSY. ♥
NIE MOGĘ. UMIERAM. TO PEWNE.
Aahdvfgjhevfkhgcvwkhghcv!
Znowu zaczyna się to samo. Po raz kolejny od dwóch dni wychodzę z cienia i ujawniam się jako czytelniczka. I znowu jest mi cholernie głupio. Już tyle czasu czytam twojego bloga, a nawet nie pozostawiłam po sobie ani jednego, nawet króciutkiego komentarzyka, który nie zająłby mi zbyt dużo czasu. Podczas, gdy inni czytelnicy komentowali i wyrażali swoje opinie, ja nie mogłam się wysilić by zrobić to samo. Biernie oddawałam się czytaniu. I teraz czuję się z tym źle, bo opowiadanie ma już trochę dużą ilość rozdziałów, a ja odzywam się dopiero teraz. NO DOBRA. Pozwalam Ci mnie walnąć, gryźć i drapać. Zasługuję na to. Jestem taka zła. To wszystko przez te cholerne lenistwo. Wybaczwybaczwybacz. Obiecuję, że od teraz postaram się komentować systematycznie. Dobrze. Więc. Od czego by tu zacząć? Zawsze zadaję sobie to samo pytanie. Na początku muszę powiedzieć coś, co z pewnością Cię nie zaskoczy, ale masz talent! Ogromny talent. To opowiadanie jest świetne. Wspaniałe. Niesamowite. Wciągające. Zaskakujące. Inne. Oczywiście inne w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Fabuła jest ciekawa i wyróżniająca się spośród opowiadań, które do tej pory czytałam. Bohaterowie również są unikatowi i interesujący. Do każdego z nich bardzo się przywiązałam. I co ciekawe, chyba nie ma takiego, którego nie darzyłabym choć tycim ziarenkiem sympatii. A Harry jest najcudowniejszy. Mrau, mrau, mrau. Od początku uważnie obserwowałam jego osobę i muszę przyznać, że bardzo się zmienił. I muszę przyznać, że na dobre. Z pewnością niektórzy uważają, że powoli staję się psycholem, ale mi się podoba. I to bardzo. Przecież wszyscy mamy słabość do tych "złych", prawda? Theo. Kurczę. Bardzo go lubię. Jest taki uroczy. I zakochany w Harrym. Gdy odważył opowiedzieć się Harry'emu o swoich uczuciach (choć właściwie gadał sam do siebie) myślałam, że się rozpłaczę. Jest taki kochany tyle, że źle ulokował swoje uczucia. Wiadomo, że Harry jest cudowny, ale bezgranicznie wpatrzony w Toma. Co mi się podoba, bo jego również ubóstwiam. Tak czy siak, szkoda mi Theo. Cierpi, mój biedaczek. Te pierwsze słowa Harry'ego tuż po obudzeniu były trochę niepokojące. Mam nadzieję, że nie skrzywdzi Marco. Nie sądzę, aby Potter był wstanie wyrządzić mu jakąś krzywdę, ale...mam złe przeczucia. Zwłaszcza znając sadystyczne skłonności naszego Harry'ego. Pozostaje mi jedynie powiedzieć jedno. Jeśli masz zamiar wyrządzić Marco krzywdę, nie doprowadź chociaż do jego śmierci. Wtedy to ja pogryzę Ciebie. Boli mnie to, że tak długo trzeba czekać na rozdziały. Ale nie mam zamiaru robić Ci na ten temat jakiś nudnych wywodów, ponieważ na kolejne rozdziały zawsze czekam ze spokojem i opanowaniem, ponieważ wiem, że warto. Wiem, że kolejny rozdział będzie równie wspaniały i cudowny oraz zrekompensuje nam czekanie. W każdym razie życzę Ci dużo weny i pomysłów. Oraz oczywiście czekam na następną część. Mam nadzieję, że jednak pojawi się szybko, bo powyższy rozdział bardzo mnie zainteresował i teraz nie mogę przestać myśleć o tym, co może zdarzyć się w następnym. Jesteś wspaniałym ludziem. Padam Ci u stóp i dziękuję za to, że dzielisz się z nami swoim talentem, którego cholernie Ci zazdroszczę.
Pozdrawiam, Chou.
Ups... Zapomniałam już co właściwie stało się Harry'emu ;__;
OdpowiedzUsuńZbyt długa przerwa - zapomniałam na pewien czas w ogóle o istnieniu fanfików...
Tak więc... Cóż... Jak będę miała więcej wolnego w szkole, to przeczytam całość od nowa i się wypowiem .__.
Tymczasem życzę Ci dużo Weny do pisania kolejnych rozdziałów:3
Anubis
Znalazłam Twój blog dwa dni temu i czytam, czytam, czytam. Na początku nie wciągnął mnie aż tak bardzo, ale jak oswoiłam się z okrucieństwem nie mogłam przestać. Świetnie stworzyłaś nowe postacie oraz porozwijałaś drugoplanowe. Akcja ma właściwe wciągające tempo. Jedyne co mnie drażniło to jak pojawiały się przemyślenia bohaterów a ja nie wiedziała czyich czasami zmuszało mnie to do ponownego przeczytania ich jeszcze raz . Ostatnia uwaga to sugerowałam bym abyś popracowała do nad opisami do dialogów. Ludzie stale się poruszają a u ciebie zdarza się, że przez pewien czas mam mówiące głowy bez gestykulacji.
OdpowiedzUsuńA teraz kompletnie niewłaściwa prośba wróć mi Marco do zdrowia i łask i ani myśl go uśmiercać - tak wiem fabuła wymaga masz plany i bóg wie co jeszcze, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Ponoć to sukces jak czytelnik przywiązuje się do bohatera. A ja bardzo przywiązałam się do Marco.
Dzień, tyle zajęło mi przeczytanie twojego zaj*****ego fika :)
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam postacie drugoplanowe, Charlie jest boski!
przerażały mnie lekko opisy tortur, ale da się przeżyć.
Rzeczywiście dialogi w pewnych momentach były nużące, niczym w dramatach.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czasu, czy czego tam potrzeba :)
kiedy rozdział? :C
OdpowiedzUsuńkiedy rozdział?:C
OdpowiedzUsuńTo jest świetne, ale była tak długa przerwa, że musiałam czytać wszystko od początku, kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJest tam kto ?
OdpowiedzUsuńDo góry, po prawej, jest informacja.
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że nie znajdę jakiegoś opowiadania o Tomie gdzie historia nie była, albo kiepska i przesłodzona, albo nie kończyła się na prologu i jednym rozdziale lub też była niedokończona. Trafiłam tutaj i... nie zawiodłam się, a wręcz wciągnęłam się w Twoje opowiadanie pochłaniając rozdział za rozdziałem przez w sumie 2 dni. Dalej mam niedosyt i chce jeszcze xD Tak więc... dokończ proszę tę historię oraz bym chciała poczytać jeszcze więcej takich podobnych historii Twojego autorstwa. Nawet uważam,że... to opowiadanie jest lepsze i bardziej mi pasuje niż oryginał Rowling, serio o_o Tam jest za dużo słodkości, szczęśliwych ucieczek, Tom jak był zły to na końcu to z niego takie miękkie i nieudolne coś się zrobiło... Więc fajnie jakby tak naprawdę po końcu tej 5 części historia udała się w tą jak tu drogę. Ten blog... Twoje opowiadanie zamieszczam u siebie na niewidzialnej liście jako jedno w pierwszej trójce~ :3 I nie, nie przesadzam, bo mam bardzo wybredny gust, trudno mnie zadowolić i mało co mi się tak bardzo podoba, a tu jak wspomniałam wręcz wciągnęłam się.
Dobro okazuje się złem, a zło dobrem... no może nie do końca xD ale takie klimaty po prostu uwielbiam i przyznam... że każdą torturę jaka się tu pokazała czytałam z bananem na mordzie. Zastanawiam się, czy da rdę się mnie jeszcze bardziej spaczyć xD No może... za wyjątkiem Marco... Em, tak. Polubiłam tego wampierza aż za bardzo i chociaż uwielbiam Toma to klnęłam na niego. Jakie to musiało być dziwne jeżeli ktoś na mnie w tej chwili z boku patrzył lub słuchał, taaa o_o No ale Tom to Tom i nic nie poradzisz na tą lodowatą górę lodową. Ciekawa jestem jak Harry zareaguje na wieść co się stało. Nie było mi szkoda jakiejkolwiek postaci która tu zginęła. Różowa ropucha... o niej serio wszyscy zapomnieli xD ale doczekam się dalszych tortur na niej, hm?
Za długi komentarz... więc w 2 częściach będzie! xD
OdpowiedzUsuńCo do poszczególnych postaci i każdego z osobna:
-Marco zyskał u mnie największą sympatię z wszystkich postaci. Podobało mi się zrobienie z niego uke xD
-Tom... jest tuż zaraz za nim. Świetnie go wykreowałaś i pokazałaś jego cudowny wręcz zły do szpiku kości charakter dodając odrobiny gdzieś tam w głębi, hm... czułości? Ale takiej na swój sposób do Harryego. Niby jego własność i wgl... ale wyczuwam, że coraz bardziej wie co tak naprawdę czuje do niego.
-Ślizgoni... Draco od zawsze lubiłam, a dzięki tobie polubiłam też Notta i Zabiniego. Theo chyba najbardziej i też sądzę, że najbardziej pasuje do Rayana. Oboje przybici i będąc razem powinni się uzupełnić. Przynajmniej tak myślę, a co zrobisz to już twoja sprawa~ Sam Moore spodobał mi się od początku i wiedziałam, że nie jest jakimś pupilkiem na zlecenia Dropsa...
-Drops... znienawidziłam tego starucha przez Ciebie! xD Nie no... jakoś nie pałałam do niego od zawsze jakąś szczególną sympatią i też myślałam, że on dodaje coś do swoich dropsów o.O'
-Evan... nigdy się na nim nie skupiłam, bo go w sumie nie było w oryginale, a tu... spodobał mi się. Szkoda mi go było gdy patrzył na Marco który dostawał spore kuku od Toma. Dobrze, że wtedy nie wyrwał się z objęć Śmierciożerców, bo... mokra plama by z niego została za wtrącanie się, a Marco by był jeszcze bardziej dobity niż jest. Bardzo podobało mi się ich przekomarzanie który będzie "na górze" xD że się Marco dał... Ale przeżyje prawda? Harry nie będzie aż tak zły na niego po tym co we fiolkach zobaczył? I uratuje mu tyłek biorąc z lochów? Ekhem... kontynuując~
-Alexander... ale se babeczkę wybrał... spokojny i opanowany + wybuchowa i roztrzepana Tonks. Ciekawa jestem co z tego wyjdzie xD i czy Tonks przystanie na swoim, czy jednak przejdzie na ich stronę.
-Severus, hm... da się jeszcze bardziej polubić tego nietoperza? Dzięki tobie odpowiedź brzmi tak~
-Charlie, Bill, Remus, Syriusz i Regulus... ciesze się, że w twoim opowiadaniu są wyróżnione na specjalnej liście właśnie te osoby, bo bardzo je lubię. Pozostali Weasleyowie... Fred i Georg... ich również uwielbiam, więc oni niech zostają, a reszta niech idzie wąchać kwiatki od spodu! xD
Hmmm... co by tu jeszcze napisać? Zbytnio sama nie wiem co. Ale mogę życzyć tylko weny, więcej czasu oraz pomysłów! Niecierpliwie czekam na dalsze części! :3
hej, co u ciebie słychać? bo mamy już ponad połowę lipca i nie widu nie słychu nic nowego :C
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na dalszy ciąg wydarzeń. Mam nadzieje, że zlitujesz się nad mną i wstawisz nowy rozdział. Sorki za ten brak cierpliwości zwłaszcza, że dopiero niedawno pochłonęłam się w lekturze tego opowiadania, ale cierpliwość to u mnie słaba cecha, a raczej jej brak xD Pozostaje mi tylko czekać :3 wpisuje się do księgi gości z mała prośbą
Pozdrawiam // Narieen .
Ja również nie mogę się już doczekać kontynuacji ^.^ Czytam tego bloga od półtora roku i jest to jedno z moich ulubionych opowiadań. Mam nadzieje (i na pewno nie tylko ja), że niedługo przybędzie nowy rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział? Prosimy :333
OdpowiedzUsuń"... Do zobaczenia w lipcu!"
OdpowiedzUsuńLipiec był i się zmył. Nastał sierpień a rozdziału brak. Eh, nie wiem co powiedzieć, ale czekam.
Ja się tak nie bawię! Ja chcę mój rozdział, chcę mieć co czytać i chcę chałwę! Chociaż to ostatnie akurat jest raczej bez związku...
OdpowiedzUsuńNo ej...! Ja już straciłam nadzieję na nowy rozdział w tym roku! Das Foch!
Ech...
Pozdrawiam, Wena, czasu, jeszcze raz Wena,
Niktoś
ejjjj ;c chce więcej
OdpowiedzUsuńHejka
OdpowiedzUsuńNie żebym coś mówiła (lub pisała xD) ale gdzie jest ten rozdział? Minęło już trochę czasu....
Hej,
OdpowiedzUsuńczyli Morvant jednak nie zabił Tonks, Harry się przebudził, ale tak jakby nie miał już żadnych uczuć, to jego pytanie o Marco z jednej strony mnie cieszy, ale z drugiej, mam nadzieję, że nic się złego nie stanie…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Kiefy next?!?!?!
OdpowiedzUsuń